Gdy AI staje się lepszym wykładowcą: upadek złudzeń i przyszłość edukacji: Sztuczna inteligencja nie tylko wspiera edukację – zmienia ją na naszych oczach. Gdy AI pozwala tworzyć opracowania na poziomie akademickim w kilku godzin, tradycyjny model nauczania traci sens. Przyszłość edukacji wymaga odwagi, by porzucić pozory i postawić na realną wiedzę oraz indywidualny rozwój. Jeszcze niedawno przyszłość edukacji była tematem debat akademickich, think tanków i wizjonerskich prezentacji na TED-zie. Dziś ta przyszłość po prostu nadeszła – i wielu jej nie zauważyło. Gdy student, wspierany przez AI, tworzy pracę lepszą niż niejeden magisterski projekt, a zajmuje mu to trzy dni zamiast dwunastu miesięcy, pytanie przestaje brzmieć: „Czy AI zmieni edukację?” Teraz pytamy: Po co nam jeszcze taki model edukacji? AI – partner intelektualny, nie tylko pomocnik Kilka dni współpracy z AI pozwoliło mi stworzyć kompletny materiał analityczny dotyczący zarządzania cenami w hotelu – z wiedzą, narzęd...
Posty
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
"To se nevrátí". O tym, jak czeską racjonalność Polacy przełożyli na narodową nostalgię: „To se nevrátí” – dla Czechów trzeźwa ocena rzeczywistości. Dla Polaków: melancholijne westchnienie za tym, co minęło. Jeden idiom ujawnia dwa sposoby myślenia: pragmatyczny dystans versus emocjonalne uwikłanie w przeszłość. Między kalkulacją a tęsknotą rozciąga się nie tylko językowa różnica, lecz głęboka kulturowa przepaść. Czeskie powiedzenie „To se nevrátí” przyjęło się w Polsce z zaskakującą łatwością. Szeptane z melancholijnym uśmiechem, wypowiadane z tęsknotą za tym, co minęło – dzieciństwem, PRL-em, pierwszą miłością czy złotymi czasami piłki nożnej – stało się swoistym znakiem rozpoznawczym polskiej duszy. Sęk w tym, że Czesi używają tego powiedzenia zupełnie inaczej. U nich „to se nevrátí” oznacza: „to się nie opłaca”, „to się nie zwróci”, jak w rachunku zysków i strat, nie w bilansie emocjonalnym. Ta subtelna różnica mówi wiele. O Czechach – ich chłodnym pragmatyzmie, dystans...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Po owocach poznacie ich. Religia, wiara i grzech obłudy: Krytyka religijnej hipokryzji – prawdziwa wartość wiary mierzy się czynami, nie słowami. „Po owocach poznacie ich” — to jedno z najbardziej lapidarnych, a zarazem fundamentalnych zdań Nowego Testamentu. Zamiast zaglądać ludziom do duszy, patrzmy na skutki ich działań. Nie liczy się, co ktoś mówi o swoich intencjach, nie liczy się, w co wierzy — liczy się to, co robi. I jaki to ma wpływ na innych. A jednak żyjemy w świecie, gdzie religia i wiara bywają zasłoną dla interesów, uprzedzeń i próżności. Ludzie przywiązują wielką wagę do etykietek — katolik, muzułmanin, protestant, taoista — jakby sama przynależność zapewniała moralną czystość. Tymczasem prawda jest prosta i bezlitosna: kto kradnie, jest złodziejem; kto kłamie, jest oszczercą — bez względu na to, w jakim imieniu to robi i jak pięknie uzasadnia swoje czyny. Cel nie uświęca środków — choć wielu w to wierzy Często słyszymy: „dobry cel wymaga poświęceń” albo że „liczą ...
- Pobierz link
- X
- Inne aplikacje
Zapłać i spadaj. Jak działa publiczna misja: Abonament telewizyjny – opłata za użytkowanie czy haracz? Obowiązkowy abonament telewizyjny i podatki celowe przestają być celowe, gdy znikają w budżetowej czarnej dziurze. Fikcja wspólnotowego finansowania mediów publicznych obnaża mechanizm, w którym państwo przerzuca odpowiedzialność na obywateli, nie dając im ani wyboru, ani kontroli. W efekcie płacimy za coś, czego nie chcemy – i to pod przymusem. Abonament dla bezradnych Wyobraźcie sobie, że ktoś wpada na pomysł, aby wprowadzić podatek drogowy dla wszystkich – bez względu na to, czy masz prawo jazdy, samochód, a nawet… dwie nogi. Mówi: „To jest abonament za korzystanie z dróg”. I stwierdza: „Zapłacisz za nie, choć nie masz nawet zamiaru wyjść z domu”. Absurd? Jasne, że absurd. A jednak na tym polega paradoks tzw. abonamentu telewizyjnego, który funkcjonuje jak podatek celowy — tylko że pod publiczną zasłoną. Zamknięci w telewizyjnej klatce Od ponad dziesięciu lat nie oglądam ...